Greckie słowo hermeneia, użyte przez św. Pawła Apostoła w Pierwszym Liście do Koryntian (1 Kor 12,10), gdzie jest mowa o darze wykładania języków, oznacza: tłumaczenie, wyjaśnienie, objaśnienie.
Forma czasownikowa, czyli hermeneuo, znaczy tyle, co tłumaczyć, przekładać, wykładać, wyjaśniać, wyrażać słowami.
Słowem "Hermeneia" Dionizjusz z Furny zatytułował napisany po grecku wczesnochrześcijański zbiór zasad (kanon) tworzenia ikon, technik malarskich i szablonów (szkiców) ikonowych. W traktacie tym Dionizjusz zwraca szczególną uwagę na pokorę, posłuszeństwo i wierność malarskiej tradycji, którą należy cierpliwie zgłębiać ucząc się od mistrzów. Ważny jest mozolny i cierpliwy postęp ucznia na ścieżce mistrzostwa, nie w oczach świata, ale wobec Boga i zależny jedynie od Jego woli:
„Ci, którzy posiądą sztukę, nie powinni się tym szczycić jak jakimś dobrem i którego wcale nie otrzymali; i niech się nim pokornie radują w Bogu, od którego i przez którego wszystkie rzeczy się dzieją i bez którego nic nie ma”.
Jakże odległy to język od pełnego wiary w siebie i we własną wielkość pseudonaukowego wywodu artystów renesansu, jak Vasari czy Leonardo, według których najwięksi twórcy posiadają „boski” przywilej bycia ocenianymi przez Historię, czyli przez człowieka i jego rozum. Ta ateistyczna pycha okresu największej „świetności” ludzkiego umysłu będzie początkiem końca sztuki, która kilka wieków później wejdzie w okres ostatecznego rozkładu i martwoty w XXI wieku.
W przeciwieństwie do egoistycznej sztuki współczesnej, sztuka ikonowa jest odejściem artysty w cień Bożego dzieła, rezygnacją z uznania i chwały, poświęceniem własnego imienia dla piękna wizerunku doskonałego, dla którego deska ikony jest tylko oknem. Dlatego najwspanialsze ikony pochodzące z Bizancjum i z Rusi nie noszą podpisu autora.
Dla ikonopisa czynność malowania (pisania) ikony jest związana z pragnieniem choćby częściowego odzyskania utraconego wraz z rajem pierwotnego piękna i podobieństwa Bożego. W okresie największego rozkwitu sztuki ikonowej odbiorcy ikon byli w większości niepiśmienni. Ewangelię pisano więc i głoszono obrazem na desce, opowiadając ewangeliczne sceny „barwnym” językiem jaskrawej tempery, blików, wydłużonych proporcji, odwróconej perspektywy. Tak jak apostoł Paweł, nawrócony faryzeusz, opuścił ekskluzywizm "wiary tylko dla Żydów" i wyruszył z Chrystusem do pogan, tak ikona zaniosła dobrą nowinę tym, którzy nie potrafili czytać.
To właśnie utrata boskiego dziecięctwa, nie potrzebującego słów doskonałego obrazu, Adamowej rajskiej wiedzy wrodzonej, zrodziła potrzebę uprawiania sztuki. Proces dochodzenia do stanu mistrzostwa w tworzeniu ikony przebiega zatem podobnie jak przemiana świadomości, w której upokorzenie materii (ciała) prowadzi do Wcielenia Słowa Bożego.
W ewangelii św. Jana Chrystus jest „Słowem, które było u Boga” i które „ciałem się stało i zamieszkało wśród nas”. W Liście do Kolosan (1,15) znajdujemy natomiast naukę, że Jezus jest „obrazem Boga niewidzialnego”.
„Słowo” i „obraz” to dwie sfery, dwa sposoby pojmowania i „przekładania” rzeczywistości, które stale uprawiają swoisty dialog.
Telogia Zachodu, która upodobała sobie słowo i duchowa tradycja Wschodu, dla której ważniejszy jest obraz, są jak dwa potrzebne sobie nawzajem aspekty jednej rzeczywistości, dla których miejscem spotkania jest ikona - okno na świat Bożej miłości.
Dla niedoskonałego człowieka słowo potrzebuje urzeczywistnienia, swojego potwierdzenia w obrazie. Rzeczywistość widzialna natomiast, czyli obraz, potrzebuje określenia słowem.
Hermeneia jest zatem próbą „przekładu”, mediacją między „słowem” i „obrazem”, która ma wskazać drogę do poznawania Bożej prawdy. Ikonoklaści i późniejsi protestanccy krytycy obrazów w religii, którzy odwoływali się do Mojżeszowego przykazania zakazującego tworzenia „wizerunków” popełnili ten sam błąd, co faryzeusze, niesłusznie zarzucając Chrystusowi odejście od przepisów starego zakonu.
W dzisiejszych czasach upadku sztuki i dewaluacji obrazu, który prawie powszechnie utożsamiany jest z manipulacją dla zysku, prawdziwa sztuka ikonowa pozostaje oazą czystości idei pierwotnej sztuki, tworzonej dla Boga, nie dla człowieka.
Słowem "Hermeneia" Dionizjusz z Furny zatytułował napisany po grecku wczesnochrześcijański zbiór zasad (kanon) tworzenia ikon, technik malarskich i szablonów (szkiców) ikonowych. W traktacie tym Dionizjusz zwraca szczególną uwagę na pokorę, posłuszeństwo i wierność malarskiej tradycji, którą należy cierpliwie zgłębiać ucząc się od mistrzów. Ważny jest mozolny i cierpliwy postęp ucznia na ścieżce mistrzostwa, nie w oczach świata, ale wobec Boga i zależny jedynie od Jego woli:
„Ci, którzy posiądą sztukę, nie powinni się tym szczycić jak jakimś dobrem i którego wcale nie otrzymali; i niech się nim pokornie radują w Bogu, od którego i przez którego wszystkie rzeczy się dzieją i bez którego nic nie ma”.
Jakże odległy to język od pełnego wiary w siebie i we własną wielkość pseudonaukowego wywodu artystów renesansu, jak Vasari czy Leonardo, według których najwięksi twórcy posiadają „boski” przywilej bycia ocenianymi przez Historię, czyli przez człowieka i jego rozum. Ta ateistyczna pycha okresu największej „świetności” ludzkiego umysłu będzie początkiem końca sztuki, która kilka wieków później wejdzie w okres ostatecznego rozkładu i martwoty w XXI wieku.
W przeciwieństwie do egoistycznej sztuki współczesnej, sztuka ikonowa jest odejściem artysty w cień Bożego dzieła, rezygnacją z uznania i chwały, poświęceniem własnego imienia dla piękna wizerunku doskonałego, dla którego deska ikony jest tylko oknem. Dlatego najwspanialsze ikony pochodzące z Bizancjum i z Rusi nie noszą podpisu autora.
Dla ikonopisa czynność malowania (pisania) ikony jest związana z pragnieniem choćby częściowego odzyskania utraconego wraz z rajem pierwotnego piękna i podobieństwa Bożego. W okresie największego rozkwitu sztuki ikonowej odbiorcy ikon byli w większości niepiśmienni. Ewangelię pisano więc i głoszono obrazem na desce, opowiadając ewangeliczne sceny „barwnym” językiem jaskrawej tempery, blików, wydłużonych proporcji, odwróconej perspektywy. Tak jak apostoł Paweł, nawrócony faryzeusz, opuścił ekskluzywizm "wiary tylko dla Żydów" i wyruszył z Chrystusem do pogan, tak ikona zaniosła dobrą nowinę tym, którzy nie potrafili czytać.
To właśnie utrata boskiego dziecięctwa, nie potrzebującego słów doskonałego obrazu, Adamowej rajskiej wiedzy wrodzonej, zrodziła potrzebę uprawiania sztuki. Proces dochodzenia do stanu mistrzostwa w tworzeniu ikony przebiega zatem podobnie jak przemiana świadomości, w której upokorzenie materii (ciała) prowadzi do Wcielenia Słowa Bożego.
W ewangelii św. Jana Chrystus jest „Słowem, które było u Boga” i które „ciałem się stało i zamieszkało wśród nas”. W Liście do Kolosan (1,15) znajdujemy natomiast naukę, że Jezus jest „obrazem Boga niewidzialnego”.
„Słowo” i „obraz” to dwie sfery, dwa sposoby pojmowania i „przekładania” rzeczywistości, które stale uprawiają swoisty dialog.
Telogia Zachodu, która upodobała sobie słowo i duchowa tradycja Wschodu, dla której ważniejszy jest obraz, są jak dwa potrzebne sobie nawzajem aspekty jednej rzeczywistości, dla których miejscem spotkania jest ikona - okno na świat Bożej miłości.
Dla niedoskonałego człowieka słowo potrzebuje urzeczywistnienia, swojego potwierdzenia w obrazie. Rzeczywistość widzialna natomiast, czyli obraz, potrzebuje określenia słowem.
Hermeneia jest zatem próbą „przekładu”, mediacją między „słowem” i „obrazem”, która ma wskazać drogę do poznawania Bożej prawdy. Ikonoklaści i późniejsi protestanccy krytycy obrazów w religii, którzy odwoływali się do Mojżeszowego przykazania zakazującego tworzenia „wizerunków” popełnili ten sam błąd, co faryzeusze, niesłusznie zarzucając Chrystusowi odejście od przepisów starego zakonu.
W dzisiejszych czasach upadku sztuki i dewaluacji obrazu, który prawie powszechnie utożsamiany jest z manipulacją dla zysku, prawdziwa sztuka ikonowa pozostaje oazą czystości idei pierwotnej sztuki, tworzonej dla Boga, nie dla człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz