Od trzech dni jestem w Wadowicach. Zajmuję mały drewniany domek w lesie,
5 min. od wadowickiego Karmelu. Na kilka dni dał mi tutaj bezpłatne
schronienie Zbyszek, przyjaciel pielgrzymów. Prowadzi gospodarstwo
agroturystyczne i wynajmuje domki turystom odwiedzającym Wadowice. Mam
tu ciszę i spokój żeby poświęcić się pracy nad ikonami. Czasem
towarzyszy mi Zyta, kundel przygarnięty kiedyś przez Zbyszka w
Warszawie. Jest hałaśliwa, ale toleruje stałych gości. Teraz wyleguje
się w słońcu na werandzie. Zbyszek dokarmia też regularnie ptaki w
miejskim parku nieopodal i sarny, które zimą podchodzą pod domki.
Pracuję nad ikoną św. Archanioła Michała. Drzewo, z którego powstała
deska ikony, ma swoją historię. Cierpliwie rosło latami, aż w końcu
przyszedł jego czas. Zbyszek podarował mi dwa lata temu kilkadziesiąt
starych lipowych desek. Dostał je z jakiegoś zakładu stolarskiego.
Drewno leżało pod plandeką od wojny.
- Wadowicka lipa ścięta w roku 1935 - mówił z przejęciem - W czasie
wojny Niemcy część zużyli, a potem to co zostało leżało tak w kącie
szopy. Gdy powiedziałem im że pójdzie na ikony, dali mi za darmo.
Zbyszek nie chciał ode mnie pieniędzy. Miał radość z faktu, że na deskach, które mi podarował powstaną ikony.
Pomyślałem, że Karol Wojtyła miał 15 lat gdy ścinano tą lipę. Od tamtego
czasu na tych deskach powstało między innymi kilka ikon świętej
Rodziny. Pisząc ikonę myślałem, że pochylam się nad drzewem, które
rosło w ziemi, która wydała papieża - Polaka.
Chcąc jakoś odpracować gościnę u Zbyszka podjąłem się rąbania drzewa na
opał. Trzeba było porąbać na szczapy brzozowe i świerkowe okrąglaki i
ułożyć przy domu. Fizyczna praca była mi potrzebna. Mocno pachniała
żywica gdy waliłem siekierą w okrągłe pniaki.
Pracując myślałem o cierpliwości drzewa, które rosnąc układa rok po roku
swoje włókna w zwartą strukturę pnia. Brzoza jest miękka i biała, także
w środku. Jedno uderzenie i pień poddaje się miękko. Biel brzozy zawsze
mnie zastanawiała. Skąd ten kolor? Mogła mieć korę po prostu brązową
albo brunatną jak pozostałe drzewa. A jednak nie. Biel brzozy mogła by
być dowodem na coś... no bo jak wytłumaczyć ten kolor? Czemuś on służy,
po coś jest...
Rozwalając kolejny brzozowy pniak pomyślałem nagle, że te moje pytania
są brzozie zupełnie obojętne. Drzewo doskonale wie jak rosnąć, a
człowiek nie wiedząc jak żyć mnoży tylko pytania. Brzoza poddawała się
miękko ostrzu siekiery ofiarowując swoje ciepło człowiekowi, który
zwyczajnie napali nią zimą w piecu.
Deska ikony z podobną pokorą przyjmuje swięty wizerunek. Każdy kto pisze
ikonę nosi w sobie obraz swojej ziemi i tego wszystkiego, co ją
stwarza. A więc powietrza, nieba, gleby, ukształtowania terenu, rodzajów
i gatunków drzew, krzewów i roślin, zwierzyny i ptactwa. Słowem -
okolicy, która mu towarzyszy w chwili jego narodzin.
Gdy wieczorem pochyliłem się znowu nad ikoną, pomyślałem, że to drzewo wie wszystko.
Poczułem spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz